sobota, 20 lipca 2013

Liebster Award & Versatile Blogger Award 2!

Zacznę od tego, że serdecznie dziękuję Shannon za obie nominacje ;)
Przez kilka dni zastanawiałam się, czy bawić się w to po raz drugi. Ostatecznie doszłam do wniosku, że odpowiem na pytania i podam fakty (jeśli kogokolwiek by to interesowało), aczkolwiek nominowanie kolejnej partii blogów sobie odpuszczę.

A więc... no to na początek odpowiem na pytania - to będzie zdecydowanie łatwiejsze niż samodzielnie wymyślanie czegoś, co mogłoby Was choć odrobinę zainteresować.

Pytania:
1. Czy lubisz podróżować?
2. Jesteś typem marzyciela?
3. Czy interesujesz się owcami? ;)
4. Twój ulubiony zespół?
5. Twój wymarzony prezent pod choinką?
6. Wierzysz w św. Mikołaja? ^^
7. Jaki jest Twój idealny facet/kobieta? (chodzi mi o urodę oczywiście, kto by się wnętrzem przejmował...)
8. Czy masz najlepszego przyjaciela?
9. Jakie masz... włosy? (pod pachami xD, nie no o główkę mi chodzi)
10. Wieś czy miasto?
11. Z kim ze swoich bliskich utrzymujesz najlepsze relacje?
Odpowiedzi:
1. Owszem, i to bardzo. Kocham zwiedzać i nie potrafię wysiedzieć długo w jednym miejscu.
2. Hmmm... Wbrew pozorom to dla mnie trudne pytanie. Kiedyś byłam marzycielką, to pewne. Ale czy jestem nią teraz? Staram się nie pogrążać w złudnych nadziejach na coś, co nigdy się nie spełni. Niektórym to pomaga przetrwać w tym jakże cudacznym świecie, jednak do mnie to nie przemawia. Jasne, nie zawsze się udaje. Staram się jednak nie marzyć zbyt wiele, a stawiać sobie możliwe (przynajmniej w miarę) do osiągnięcia cele. Nie wiem czy ta odpowiedź jest zadowalająca...
3. Och tak, to moja pasja!
4. Nie potrafię wymienić jednego... Jeśli kogoś interesuje czego słucham, zapraszam do zakładki "O autorce" ;)
5. Broń, która byłaby w stanie unicestwić jednocześnie wszystkich idiotów. Chociaż z drugiej strony, to ryzykowne... Zawsze istnieje możliwość, że i samą siebie bym unicestwiła!
6. Nie ;)
7. Jeśli mam być szczera, nigdy się jakoś szczególnie nad tym nie zastanawiałam. Tak więc nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi na to pytanie - niestety...
8. Nie jestem pewna. Osoba, którą traktowałam jako najlepszą przyjaciółkę nie zawsze traktowała mnie w ten sposób. Przed laty było podobnie - znałam dziewczynę przez 10 lat... No nie wdawajmy się w nie obchodzące nikogo szczegóły. Tracę wiarę i ideę przyjaźni. Odpowiedź brzmi: nie wiem.
9. Brązooowe. Ostatnio zauważyła, że są lekko falowane. O zgrozo!
10. Małe miasteczko - to prawie jak wieś. Przeraża mnie jedynie to, że w takich miejscach wszyscy się znają...
11. Z mamą, zdecydowanie.

Emmm... Fakty... Hmmm...
1. Lubię pojeść sobie czasem coś... coś, co dla zwyczajnego człowieka może wydać się nieco... dziwaczne, a może i nawet obrzydliwe. Do "rarytasów" zaliczają się: lody czekoladowe + popcorn, lody truskawkowe + chipsy paprykowe, frytki z bitą śmietaną (omnomnom) i jeszcze kilka innych...
2. Pierwszą książkę (po sześciu latach przerwy!) przeczytałam w pierwszej liceum. Odkąd nauczyłam się czytać, uwielbiałam to. Niestety, w klasie 4-6 język polski miałam z naprawdę okropną jędzą, która kompletnie zniszczyła mą miłość do czytania. Jak to się stało, że znowu zaczęłam czytać? Zakład. Założyłam się z kumpelą, że w dwa dni przeczytam książkę, która miała coś koło 400 stron. I wygrałam!
3. W tym roku skończyłam szkołę. I dobrze, bo w mej zacnej budzie robi się teraz niezłe bagno. Kilka miesięcy przed maturą zmienili nam dyrka. Co zabawne, w gimnazjum było dokładnie tak samo... Tak czy inaczej, maturę zdałam. Wspomnę, że z pisemnych najlepiej poszła mi matma. Papiery na studia złożyłam nieco pod przymusem... "Żebyś miała chociaż jakiś papierek!" "I mam się męczyć na kierunku, który zupełnie mnie nie interesuje, żeby zdobyć papierek, który..." no nie ważne. W każdym bądź razie, papiery ostatecznie zostały złożone. Jakoś to przeżyję...
4. Nie trawię różu, w żadnych ilościach. Na widok tego szkaradnego koloru zbiera mi się na wymioty. Podobno mam na tym punkcie lekką obsesję...
5. Nie mam najlepszych kontaktów z księżmi. A przynajmniej tymi, którzy "uczyli" mnie religii - bo w kościele nie widziano mnie od bierzmowania, do którego zresztą przystąpiłam ze względu na rodziców i babcię. Zawsze uciekam, gdy przychodzą na kolędę. Jasne, zdarzają się wyjątki, z którymi można nawet przyjemnie pogawędzić ( np. obecny proboszcz w tejże parafii - równy gościu). Największe hmmm... problemy, miałam z niejakim księdzem imieniem Zbigniew (jego zdjęcie było kiedyś na kwejku! może ktoś z Was pamięta... http://img694.imageshack.us/img694/4301/3yrj.jpg - jest tu o jakieś 10 lat młodszy. W każdym bądź razie, nie było lekcji na której byśmy się nie wykłócali.
6. Jestem jedną, wielką... sprzecznością. Nie lubię przebywać w towarzystwie ludzi, a jednocześnie pakuję się we wszelkie możliwe wolontariaty. Kilka razy brałam udział w akcji "Bawmy się razem", czyli mikołajkach dla osób niepełnosprawnych, które organizowane są w powiecie, w którym mieszkam. Uczestniczyłam w projekcie "Starszy brat, starsza siostra" - chodziło o to, że raz czy dwa razy w tygodniu chodziliśmy pomagać w lekcjach dzieciom, którym rodzice nie są w stanie w tym pomóc. Dalej darzę sympatią mych "podopiecznych", choć nie jestem pewna czy oni mnie pamiętają. Mniejsza o to. Jeśli kogoś by to obchodziło, dwa czy trzy razy zapisałam się też na pomoc w organizacji dnia dziecka. Czy wspominałam już, że te małe potworki mnie przerażają? A podobno mam do nich dobre podejście...
7. No to na koniec pośmiejemy się z Devilli. Kiedy miałam sześć lat (a było to już trzynaście lat temu!) siostra zepchnęła mnie z... koparki. Odbywał się remont mojej ulicy. Robotnicy opuścili teren budowy na kilka dni, zostawiając na środku jezdni koparkę i dwumetrowy dół z kamieniami, które uprzednio tworzyły ową drogę. Kilkanaście dzieciaków wlazło na koparkę. Gdy schylałam się po coś (bodajże po but), siostra mnie popchnęła. Chyba chciała mi zrobić niezły kawał, myśląc, że tylko się zachwieję i najem strachu. Skończyło się tak, że poleciałam głową w dół prosto w dziurę z kamieniami. Ale zasmucę Was - nic mi się nie stało, a po przygodzie mam tylko kilka małych blizn. I nie, to nie wtedy stałam się taka dziwna. Taka już się urodziłam!

Jeśli komuś mało, może bez obaw zadawać mi pytania, najlepiej w zakładce "O autorce". Nie pogryzę, ani nie przetestuję na danej osobie żadnego ze średniowiecznych narzędzi tortur. Mam już listę "królików doświadczalnych" ^^

Ps. Na nowym blogu (niepokorna-alfajiri.blogspot.com) widnieje już pierwszy rozdział! ;)

3 komentarze:

  1. Oh, przepraszam Cię. Zupełnie nie zauważyłam, że byłaś już wcześniej nominowana, a przecież masz zakładkę nominację... Cóż, głupota ma nie zna granic -,-
    Wreszcie znalazłam kogoś, kogo pasją są owce, haha ;D. Hmm, w sumie najdziwniejsze co jadłam to gofry z keczupem, musztardą i kakaem, ale to było na serio obrzydliwe! Ja natomiast kiedy miał lat 5 zepchnęłam moją siostrę z parapetu i wyleciała przez okno i biedaczka przeze mnie sobie rękę złamała, więc jak by nie było straszny tyran ze mnie...
    Akurat fakt o książkach mnie zdziwił ;). Ja od małego byłam połykaczem książek, ale ostatnio męczę się czytając 5 stron czegokolwiek, obym nie stała się analfabetką.
    A pierwszy rozdział Niepokornej Alfajiri bardzo mi się podobał :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, ten fakt o owcach poprawił mi humor :D Pytanie i odpowiedź jest rewelacyjne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko co napisałaś jest czaderskie. Mogłabym czytać to sto razy i nie znudziłoby mi się.polecę cie na moim blogu. Nie jest tak świetny jak twój mam go od dwóch dni.
    http://apcia-aapcia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń