sobota, 29 czerwca 2013

Gees 11

UWAGA! NOWY BLOG JUŻ ISTNIEJE! niepokorna-alfajiri.blogspot.com

     Schwycenie lecącego w jej stronę przedmiotu było zupełnie odruchowe. Gdyby była to tykająca bomba, pewnie i tak by ją złapała. Spoglądając w dół zastanawiała się, jak szmatka znalazła się w jej rękach. Wstrzymując oddech wolno odwróciła głowę w stronę drzwi, niepewna czego się spodziewać. Gdy w drzwiach ujrzała machającą do niej Megan, omal nie spadła z drabiny. Miała ochotę podbiec do niej i uściskać ją mocno. Niestety, jej bezcielesność nieco utrudniała sprawę.
     - Gees? Co się dzieje? Co to było? Duch?
     Dziewczyna nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Uśmiechnęła się szeroko do ducha, który jako drugi został jej prawdziwym przyjacielem.  
     - Megan! - po chwili była już przy dziewczynie. Nie ważne, że nie mogła jej dotknąć. Musiała znaleźć się blisko niej, upewnić, że jest prawdziwa.  
   Javier stał oniemiały obserwując, jak Gees mówi do zamkniętych drzwi. Gdy usłyszał imię dziewczyny, zatkało go. To była już lekka przesada. Zjawiła się akurat w chwili, gdy o niej rozmawiali. To nie było normalne.  
     Czas mijał, a dziewczyny wciąż nie zważały na jego obecność. Jakby go tu nie było. Kilka razy próbował zwrócić na siebie ich uwagę chrząkając znacząco, jednak nie przyniosło to żadnego efektu. Przynajmniej ze strony Gees. Nie miał pojęcia, czy druga dziewczyna poświęciła choć chwilę jego osobie. Nie, żeby chciał być wiecznie w centrum uwagi. Jakieś zainteresowanie byłoby jednak mile widziane, tym bardziej, że rozmowa dotyczyła jego. Gees właśnie zażyle opowiadała Megan, jak się poznali. Gdy skończyła tę jakże fascynującą opowieść, wreszcie zwróciła się w jego stronę. Wydawała się być nieco zaskoczona jego obecnością. Kiedy dotarło do niej, jak te kilkanaście minut wyglądało z jego perspektywy, cała się zaczerwieniła.  
     - Przepraszam – wymamrotała pod nosem, widząc jak robi urażoną minę.
     - Czyżby macho domagał się być w centrum uwagi?
    Gees nie mogła się powstrzymać. Ryknęła głośnym śmiechem, zginając się w pół. Zupełnie zapomniała, jak to jest przebywać w obecności wiecznie roześmianej Megan. Śmierć nie zasmuciła jej, a wyzwoliła. Była jednym z niewielu szczęśliwych duchów jakie poznała. Drugim, a w zasadzie pierwszym, był Quinn.  
     Za wszelką cenę starała się opanować, jednak przez ciągłe żarty Megan było to trudne. Wiedziała, że Javier czeka aż powie co tak ją rozśmieszyło. Uśmiechnęła się do niego szeroko, nie mając zamiaru go oświecać. 
     - Gees? Tak właściwie, to dlaczego on mnie nie widzi? - Głos Megan zdradzał szczere zainteresowanie, ale i pewną niepewność. Czy aby na pewno jej nie widział?
     - Ty jej nie widzisz, prawda? - W głosie Gees kryła się nadzieja. Czekając na odpowiedź ścierała łzy, które wywołał nagły napad śmiechu.
     - Nie. - Javier poczuł się wyraźnie urażony. Mało, że olewały go przez dobre kilkanaście minut, teraz jeszcze się z niego naśmiewały. Gdy przeanalizował to, co właśnie odkryli, jego zły humor ulotnił się, zastąpiony zaciekawieniem.
    - Ale dlaczego? Przecież teraz oboje mamy amulety. Gdyby Megan była duchem pierwszej potrzeby, oboje byśmy ją widzieli, prawda?
     - Prawda. Może to dlatego, że znałaś ją zanim otrzymałaś amulet?  
     - To miałoby sens.
     - Może niech zdejmie swój amulet? - zasugerowała Megan, dokładnie przyglądając się chłopakowi. Ochota na śmianie się z niego opuściła ją. Gdyby była żywa, niewątpliwie zabiegałaby o jego względy.
     - Megan sugeruje, żebyś zdjął amulet. Może wtedy ją zobaczysz.
     - Byłoby miło. Mogłabym go osobiście przeprosić za lekceważenie jego jakże zacnej osoby.
     Gees obserwowała Megan niepewna, czy może się roześmiać. W jej głosie słychać było rozbawienie, jednak oczy pochłaniały jego osobę w skupieniu. To nie wróżyło niczego dobrego.
     Ku zdumieniu Gees, Javier nie wyjął spod bluzki czy z kieszeni spodni żadnego wisiora, zamiast tego sięgając do lewego nadgarstka, na którym zawsze nosił zegarek.
     Nie zdejmował tego zegarka praktycznie nigdy. Czuł się bez niego trochę tak, jakby odcięto mu palec.
     - Nie patrz tak, Gees. Nie wszyscy muszą mieć tak szpanerskie gadżeciki jak ty - roześmiał się widząc jak w odpowiedzi na jego szeroki uśmiech pokazuje mu język.
     Gdy odłożył przedmiot, zwrócił swą uwagę na Megan. Długowłosa blondynka przyglądała mu się z niepokojąco dużą uwagą. Po chwili oderwała od niego swe wielkie piwne oczy, by uśmiechnąć się szeroko do Gees.
     - No nieźle, Gees. Muszę przyznać, że masz całkiem niezły gust co do facetów.
     Żadne z nich się nie odezwało, ani nie wykonało żadnego, najlżejszego nawet ruchu. Wpatrywali się w nią osłupiali, niezdolni nawet do oddychania. Megan tymczasem uśmiechała się do nich szeroko. Gdy Gees zabrakło powietrza w płucach, wzięła głęboki oddech, a zaraz po tym zaczęła się szaleńczo śmieć. Javier dołączył do niej po chwili. Megan wciąż uśmiechała się do nich, niewzruszona. W jej głowie rodził się chytry plan.  


     Gees wracała do domu samotnie. Megan wróciła do szpitala zobaczyć jak radzi sobie Emma, a Javier zasnął na bibliotecznej podłodze jeszcze zanim wyszły.  
     Szła uliczkami, pozwalając myślom krążyć swobodnie. Zachwycała się pięknem nadchodzącej nocy zastanawiając się, ile jeszcze takich wieczorów dane jej będzie oglądać.
     Nie oglądała się za siebie, nie było takiej potrzeby. Czarne serce stało się częścią niej, wiedziała, że w razie potrzeby ostrzeże ją przed czającym się w ukryciu niebezpieczeństwem.  
     W domu zastała Sivę czekającego niecierpliwie pod drzwiami. Urażony wlepiał w nie swe ciemne, granatowe oczęta. Zupełnie o nim zapomniała.
     Nakarmiła go i szybko się umyła, chcąc przed snem jeszcze raz dokładnie przyjrzeć się jej nowemu-staremu pokojowi. Była nim zachwycona. Szczęśliwa jak nigdy, zapadła w sen.

     Jej uszu dobiegł huk wystrzału. Potem następny. A więc zaczęło się, wojna pomimo wszystko wybuchła. Skryła się pod podłogą, świadoma czającego się na zewnątrz niebezpieczeństwa. Świadoma tego, że będą jej szukać. Nienawidziła siebie za to, że przez moc której nie pojmuje jest zagrożona. Przeciwnicy będą chcieli ją porwać, by leczyła ich rannych żołnierzy. Jednak ona nie da się złapać. Choćby sama miała zgiąć, nigdy nie przejdzie na stronę wroga.
     Czekała cierpliwie, wsłuchując się w odgłosy wojny. Co kilka minut armaty cichły, dając szansę innym odgłosom. Tłuczone szyby, cichsze od armat odgłosy wystrzału z pistoletów. Przerażone krzyki cywili. Pozornie spokojne i opanowane rozkazy broniących jej żołnierzy. Niechętnie słuchając rozkazów, udała się do podziemnego tunelu, by uciec jak najdalej od przeciwników. W głębi duszy wiedziała, że to bez sensu. Miała świadomość tego, że jej zbyt krótkie życie zakończy się dzisiejszej nocy. Usiłowała odepchnąć od siebie te myśli, chcąc spełnić obietnicę swej nieżyjącej już matki. Na łożu śmierci nakazała jej przyrzec, że się nie podda. Nie mogła uleczyć jej ran. Pozostało jedynie spełnić ostatnią wolę matki. 
     Biegła pochylona, po kostki brodząc w błocie, zostawiając za sobą odgłosy wojny. Setki istnień zakończy dziś żywot, a ona nie będzie w stanie nic z tym zrobić.
     Potknęła się o śliski kamień. Żołnierz biegnący przed nią zatrzymał się, by pomóc jej wstać. 
     Słabła, jednak nie mogła się zatrzymać, nie mogła się poddać. Matka wierzyła, że ocaleje, więc musiała spróbować. 
     Zastanawiała się, czy mogłaby ocalić chociaż tych, którzy narażają własne życie by ją ocalić. Nie interesowało jej to, że robią to tylko ze względu na jej dar. Liczył się sam fakt poświęcenia. 
     Usłyszała za sobą chlupot głośniejszy od tego, który wydawali biegnąc. Ktoś upadł. Próbowała się zatrzymać, jednak żołnierz biegnący za nią wciąż popychał ją do przodu. Nie mogła zrobić uniku w bok, było za ciasno. Pozostawało jedynie biec do przodu w nadziei, że jej obawy się nie potwierdzą.
     Było jej coraz ciężej. Gdyby nie wojskowi, poddałaby się. Wiedziała, że się bali. Gdyby tylko mogła, kazałaby im odejść, ratować siebie i ich rodziny.
     Usłyszała coś, co nie pasowało do otoczenia. Ci, którzy jej bronili, nie odezwali się ani słowem, odkąd weszli do śmierdzącego tunelu. A ona wyraźnie usłyszała jak ktoś się odzywa. To potwierdziło jej obawy. Wróg już ich gonił.
     Oni też zdawali się to usłyszeć, bowiem przyśpieszyli jeszcze bardziej. To było dla niej zbyt wiele. Upadła, ponownie zanurzając twarz w błocie. Podciągali ją do góry, jednak ona nawet nie starała się im pomóc. Jej siły wyczerpały się.
     Największy i niewątpliwie najsilniejszy z mężczyzn wciął ją na plecy, a jej ciężar wcale go nie spowolnił. Biegł, jakby wcale nie taszczył na plecach ponad czterdziestu kilo. 
     Gdy się zatrzymali, zmusiła powieki do uniesienia się. Widziała niewiele poza ciemnością, jednak udało się jej dostrzec, że są w ślepej uliczce. Zgubili się, a wróg był coraz bliżej. 
     Mężczyzna zdjął ją ze swoich pleców, delikatnie sadzając ją pod ścianą. Sam odwrócił się do swoich towarzyszy, wydając im niemy rozkaz. Trzech żołnierzy podeszło do ściany, pod którą się znajdowała. Przesadzili ją, po czym zaczęli kopać. Pozostała szóstka zajęła się zakopywaniem części tunelu, w której się znajdowali.
     Zebrała siły, by pomóc w kopaniu. Musieli szybko wydostać się na powierzchnię, zanim skończy się powietrze, lub zanim dopadnie ich wróg. 
    Łzy spływały po jej brudnej twarzy, z podrapanych rąk strumieniami płynęła ciemna krew. Zostali już całkowicie zakopani. Teraz wszyscy zajmowali się tworzeniem drogi wyjścia. Mężczyźni szeptali pod nosem ciche modlitwy. 
     Jeden już zaprzestał kopania. Usiadł pod ścianą, a z kieszeni wyciągnął poszarpane zdjęcie przedstawiającą dziewczynę w jej wieku. Niewątpliwie była jego córką. Gdy ich spojrzenia się spotkały, w jego oczach dostrzegła łzy smutku. Nie było tam oskarżenia, co załamało ją jeszcze bardziej. Gestem ręki przywołał ją do siebie. Podczołgała się, ledwo żywa.
    - Dolor... - szepnął tak cicho, że ledwo go dosłyszała. - Musisz przeżyć. Jeśli moja rodzina przetrwa, proszę, daj jej to i powiedz, że ich kochałem. - Trzęsącą się ręką wyjął zza pazuchy brudną kartkę papieru.
     Dolor przyglądała się twarzy mężczyzny. Widziała nadchodzący koniec, wiedziała, że już mu nie pomoże. Wzięła od niego zdjęcie i złożyła je razem z listem. Podczołgała się do reszty, by kontynuować kopanie.
     Po chwili podszedł do niej drugi z żołnierzy, również przekazując jej kartkę i zdjęcie. Po nim nadeszli następni.
     Dolor straciła wszelkie nadzieje. Wiedziała, że oni oddadzą życie by ją ocalić. Wiedziała, że nie zdoła im pomóc. Tak jak nie zdołała pomóc matce. 
     Oparła się ciężko o ścianę, wyjmując jedyne zdjęcie, które należało do niej. Przedstawiało ją z matką. Były jak dwie krople wody. Każda taka sama, a jednak zupełnie inna. Obie miały błyszczące rude włosy do ramion. Obie posiadały nieliczne piegi i zielone oczy. Jednak Dolor posiadała siłę i wolę życia, których zabrakło jej matce. 
     Ucałowała zdjęcie, po czym schowała je głęboko. Słyszała zbliżającego się wroga. Widziała, jak tunel idący dość stromo w górę, jest coraz dłuższy. Wiedziała, że są blisko powierzchni. Choć tłumiła w sobie to uczucie, rosła w niej nadzieja na przetrwanie. 
Nieoczekiwanie jeden z mężczyzn upadł. Jego siły wyczerpały się. Czuła, jak śmierć nadchodzi, by im go odebrać. Smuciło ją to, ale i cieszyło. Przynajmniej nie zginął z ręki wroga.
     Z góry posypała się na nią lawina ziemi. Poczuła, że jakiś łańcuch uderzył ją w głowę, a spadając zahaczył się o poszarpany materiał spodni. W jej rękę wpadł poszarpany kwiat. Uniosła głowę, a jej oczom ukazała się czerń zachmurzonego nocnego nieba. Za nimi wróg przebił się przez piach. 
     Przez chwilę stali, wpatrując się w siebie. Obserwowała, jak wróg unosi broń celując w jednego z mężczyzn. Echo wystrzału stłumiło krzyk ofiary.
     Ten, który niósł ją wcześniej uniósł ją do góry, ignorując kule, które w niektórych miejscach przebijały jego ciało na wylot. 
     Dolor wydostała się na powierzchnię. Nie rozglądając się, pobiegła w ciemny las. Krople deszczu uderzały w jej twarz niczym krew poległych.
     Schroniła się pod wielkim drzewem, osłaniającym ją przed deszczem. Podciągnęła kolana pod brodę, obejmując nogi ramionami. Na lewym przedramieniu poczuła chłód łańcucha, wciąż zaczepionego o jej poszarpane spodnie. Drżącą ręką sięgnęła do materiału. Oglądała przedmiot rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Była zbyt słaba by myśleć jak to możliwe, że na lśniącym czarnym sercu, znajduje się jej imię. Kilka krwawych łez sprawiło, że kolor sera zmienił się na czerwony, a jej ciało zyskało siłę, by uciec od śmierci. 

---------------------------------------------
Proszę, nie zabijajcie mnie! Przepraszam, za taką zwłokę, w mojej głowie nie działo się ostatnio najlepiej. Aczkolwiek teraz jest już lepiej, w związku z czym mogłam napisać rozdział. Ani trochę mi nie wyszedł, ale przynajmniej go napisałam ;) 
Pochwalę się też, że jestem pieprzonym geniuszem i maturę zdałam.

Jeszcze raz przepraszam za zwłokę i nieudany rozdział. Na nowym blogu widnieje już prolog. Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)
Bardzo przepraszam także, a przede wszystkim, za zaległości na Waszych blogach. W najbliższym czasie obiecuję wszystko nadrobić ;)

12 komentarzy:

  1. No nareszcie! Stęskniłam się już za Gees. ^^
    Rozdział świetny. Jak możesz pisać, że nie wyszedł?!
    Gratuluję zdania matury! :D
    Zajrzałam też na nowego bloga i muszę powiedzieć, że prolog jest cudowny. Świetny pomysł z tą anielico-diablicą (czy jak tam ją nazwać).
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak ogółem, gratuluję zdania matury :) Ja jeszcze dzięki Bogu mam to przed sobą. Co do rozdziału, jednym słowem - REWELACYJNY. Szybko i zwinnie czytało się ów kawałek. Po prostu tak wczułam się w ten tekst że w głowie wszystko widziałam. Kurczę, potrafisz pisać :) Pozdrawiam i weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże jak ja się cieszę, że dałaś nowy rozdział !!! Rozdział się udał i to naprawdę dobrze, czytało się jak zwykle cudownie. Nie będę tu pisać dłuższej recenzji bo rozdział po prostu cud, miód, malina :D .
    Gratuluję serdecznie zdania matury. Z czego ci najlepiej poszło tak w ogóle?
    Świetny jest również twój drugi blog co prawda nie komentowałam ale przeczytałam na pewno.
    Zapraszam do sb http://kara-bra.blogspot.com/ oraz mojej kuzynki, która pisze zdecydowanie lepiej ode mnie http://my-road-my-dreams-my-life-kizia.blogspot.com/
    Pozdrawiam i weny życzę.
    PS: Zapomniałam wspomnieć, że twoje blogi zostały umieszczone w mojej karcie LINKI jeśli nie podoba ci się kolejność czy nazwa pod jaką zapisałam linki to napisz proszę, a ja poprawię od razu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze taką uwagę. W tych dwóch zdaniach " Nakarmiła go SZYBKO, choć sama nic nie jadła. Umyła się SZYBKO, chcąc przed snem.........." powtarza się słowo "szybko" i przy czytaniu jest to zauważalne. Przepraszam za głupią czepinkę i w ogóle ale ja mam taką głupią manię :P .

      Usuń
  4. Co do matury: Szczere gratulacje ;D
    W rozdziale jest kilka błędów, ale zapewne wynikają one z roztargnienia ;). Ale co do treści to piszesz naprawdę świetnie! Wydaje mi się również, że z Twoje rozdziały są coraz dłuższe. Strasznie mnie zaciekawił ten rozdział, zwłaszcza wtrącenie o Dolor. Już nie mogę się doczekać następnego, więc błagam Cię ukryta weno, wyłoń się na powierzchnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw gratulacje co do matury :)
    Rozdział cudowny. Ta wzmianka o Dolor... naprawdę jestem pod wrażeniem. Gdy to czytałam, miałam wrażenie, że jestem w tym pieprzonym tunelu :D Naprawdę masz talent, rozwijaj się i pisz dalej, a ja z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam
    http://wojna-elfow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo gratuluję :))
    Rozdział świetny !:)
    OBSERWUJĘ I LICZĘ NA REWANŻ :) http://linka-kattalinka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny... nie wiem dlaczego twierdzisz że nie wyszedł ;)
    I gratuluję zdania matury! ^^

    obserwuję i zapraszam do mnie ;)
    http://anuula.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Wspaniale piszesz i masz do tego talent :D
    Weny!
    I gratuluj,e zdania matury :)
    Pozdrawiam i wpadnij kiedyś do mnie i pozostaw ślad po sobie :>

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj :D
    Nominuję Cię do "Libster Blog Awards" oraz "The Versatile Blogger Award" :). Po szczegóły zapraszam na mojego bloga: http://salvator-wybawcy.blogspot.com/2013/07/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodaj swojego bloga do katalogu blogów!
    www.StayFamous.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog !!!!! Kocham go <3 Gdzie ja byłam jak rozdawali taki talent ? hehe żartuję sobie ... fajnie piszesz , wciągające są twoje opowiadania:D
    Mam też taką małą prośbę (jakby coś to nie naciskam) czy mogłabyś polecić mojego bloga na swoim ? to dla mnie dużoo znaczy :) Ja oczywiście poleciłabym twojego na moim ? : beyourself6969.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń