-------------------------------------------------------------
- Cholera! - krzyknęła, widząc
ciemnoczerwoną ciecz sączącą się z wolna ze skaleczonego palca.
W dwóch krokach doskoczyła do zlewu i wsadziła dłoń pod strumień
zimnej wody. Wolną ręką sięgnęła po papierowy ręcznik, którym
owinęła palec. Szybkim krokiem ruszyła do łazienki. Wyrzuciła
całą jej zawartość poszukując plastra. Jedyny jaki znalazła
musiał być bardzo, bardzo stary, lub kupiony przez przypadek. Z
wahaniem okleiła palec plastrem z wizerunkiem Dzwoneczka. Wróciła
do kuchni. Opierając się o stół przyglądała się dokładnie
zielonej papryce leżącej na desce, jednak nie dostrzegła na niej
śladów krwi. Dla pewności obejrzała dokładnie każdy,
najmniejszy nawet kawałek. Pewna, że warzywo jest czyste, skończyła
krojenie. Paprykę wrzuciła do miski, po czym zabrała się za
tarcie sera wyjętego właśnie z lodówki. Siva przez cały czas
kręcił się w pobliżu, licząc na smaczny kąsek.
Pół godziny później Gees siedziała
na ziemi ze skrzyżowanymi nogami, obserwując znajdującą się w
piekarniku pizzę.
Rzadko sama przygotowywała kolację.
Zazwyczaj gdy rodzice wracali z pracy, ona już spała. Gdy wstawała
– już ich nie było. Oddalili się od siebie. Dlatego właśnie
Gees tak cieszyła się, wdychając zapach przygotowanej przez nią
kolacji. Spojrzała na zegarek – rodzice powinni wrócić lada
chwila. Zawsze wracali o tej samej porze. Mama kończyła pracę
wcześniej i jechała po męża.
Gees wyjęła pizzę z piekarnika, po
czym szybko postawiła ją na stole. Wyłączyła i zamknęła
piekarnik. Z szafki, do której jeszcze niedawno ledwo sięgała,
wyjęła trzy talerze. Z drugiej szafki wydobyła trzy szklanki, a z
lodówki wyjęła colę i sok pomarańczowy. Ułożyła sztućce. Z
uśmiechem podziwiała zastawiony stół. Cieszyła się na ten
wieczór. Wiedziała, że tą niespodzianką sprawi rodzicom niemałą
przyjemność.
Przysiadła na swoim krześle.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Tak naprawdę, nigdy nie miała
okazji się mu przyjrzeć. Ściany koloru dojrzałej pomarańczy
wprawiały w dobry nastrój. Na niemal każdej ścianie wisiały
brązowe szafki wykonane z ciemnego drewna. Pośrodku stał stół
wykonany z tego samego drewna co szafki. Pamiętała, jak w
dzieciństwie piekła tu z mamą ciasteczka i różne inne pyszności,
którymi później wspólnie zajadali się przed telewizorem.
Z rozmyślań wyrwał ją odgłos
samochodu wjeżdżającego na podjazd. Po chwili jej uszu dobiegł
perlisty śmiech mamy. Gees dopadła do drzwi. Zbiegła ze schodów,
uśmiechając się szeroko do rodziców patrzących ze zdziwieniem w
jej stronę. Ucałowała mamę w policzek i przytuliła ojca, który
na krótką chwilę zamknął córkę w niedźwiedzim uścisku.
Gees przyglądała się rodzicom
rozmawiającym właśnie o nieznanej jej ciotce. Zastanawiała się,
jak zacząć nurtujący ja temat. Zadania nie ułatwiał fakt, że
dopiero przed chwilą dotarło do niej, że to świetna okazja. Nie
potrafiła jednak zebrać się w sobie. Nie mała pojęcia jak
chociażby zacząć rozmowę. Pytania, jedno za drugim, cisnęły się
do jej głowy. Dlaczego? Czy nie mogli mieć dzieci? A może nigdy
nie chcieli ich mieć, a ją znaleźli porzuconą gdzieś w jakimś
parku? Dlaczego nigdy nie próbowali nawet zacząć tego tematu?
Wodziła wzrokiem od jednego do drugiego, udając, że przysłuchuje
się rozmowie. Matka miała krótko ostrzyżone blond włosy,
jasnoniebieskie oczy, mały nos i pełne usta koloru jasnego różu.
Była drobno zbudowaną kobietą, na której twarzy pojawiały się
pierwsze zmarszczki. Obdarzona niebiańskim głosem, stworzona była
do pracy piosenkarki, jednak wybrała pracę charakteryzatorki. Była
w tym świetna, choć Gees podejrzewała, że była świetna we
wszystkim. Dzięki spokojnemu charakterowi szybko zjednywała sobie
ludzi.
Na głowie ojca widniała burza
czarnych włosów, zawsze w nieładzie. Piwne oczy spoglądały
dobrotliwie, wzbudzając zaufanie. Łagodny głos przynosił
ukojenie, lecz gdy było trzeba, był ostrzy jak brzytwa. Jako
prawnikowi było mu to niezwykle przydatne. Kiedyś zabrał Gees na
proces, w którym był oskarżycielem. Córka z zachwytem obserwowała
pot wstępujący na czoło oskarżonego, który pod wpływem ojca
przyznawał się do wszystkich popełnionych czynów.
Chciałaby, żeby byli jej prawdziwymi
rodzicami. Gdyby tak było, nie widziałaby zmarłych. Byłaby
normalną, pewnie szczęśliwą dziewczyną. Dobrze by się uczyła,
miała własną paczkę przyjaciół, a może nawet chłopaka.
Rodzice byliby z niej dumni. Rzeczywistość nie była jednak tak
kolorowa i najwyższy czas się z tym pogodzić. Gees nie należy do
zwykłych ludzi. I nigdy nie będzie należała.
Zamyślona wciąż wpatrywała się w
rodziców. Wiedziała, że kiedyś będzie musiała poruszyć ten
temat, jednak nie chciała robić tego właśnie teraz. Wiedziała
też, że odwleka to, bo się boi.
- Gees, coś się stało?
Słysząc głos ojca, wyprostowała się
przestraszona. Rodzice wpatrywali się w nią z dziwnym wyrazem
twarzy. Dobrze znała te spojrzenia.
- Wszystko w porządku. Po prostu...
Zastanawiam się, do którego z was jestem bardziej podobna. Co
dziwne, nie przypominam żadnego z was. Ani trochę. - Gees sama nie
wierzyła, że te słowa wydobywają się z jej ust. Speszona,
spuściła wzrok, choć coś w jej głowie mówiło, by tego nie
robiła. - Pójdę się położyć, chyba jestem przemęczona. - Nie
czekając na odpowiedź, podniosła się z krzesła. Wzięła swój
talerz, po czym zaniosła go do zlewu. Odwróciła się w stronę
rodziców, którzy wpatrywali się w nią z mieszaniną zdziwienia i
lęku. - Jutro pozmywam. Dobranoc.
W drzwiach rzuciła ostatnie spojrzenie
na rodziców. Nie patrzyli w jej stronę. Matka uporczywie wpatrywała
się w oczy ojca, z mieszaniną lęku i smutku.
Zamknęła drzwi swojego pokoju na
klucz. Poczeka, aż rodzice pójdą spać, dopiero potem pójdzie się
umyć. Zapaliła lampę, po czym przysiadł na łóżku. Siva
podszedł do swej pani, wyczuwając, że coś ją trapi. Drapiąc
kota za uchem i słysząc jego przyjemne pomrukiwanie, Gees powoli
się uspokajała. Sięgnęła po słoiczek stojący na nocnej szafce.
Siva, wyczuwając co się szykuje, obrócił się, wyciągając ku
dziewczynie chorą łapkę.
Już miała położyć się na
poduszkach, gdy do głowy wpadł jej pewien pomysł. Wstała i
podeszła do biurka stojącego naprzeciw łóżka. Odpaliła
komputer. Złapała komórkę. Nieodebrana wiadomość od Javiera.
„Hej
Gees! Słyszałem, że musisz zająć czymś zarówno umysł jak i
ręce. Mam pewną propozycję. Daj znać, jak będziesz mogła
rozmawiać.”
Po
chwili zastanowienia odpisała mu. Nie była zbyt wylewna. W zasadzie
nie miała najmniejszej ochoty na rozmowy.
„Dawaj.”
Oddzwonił
po kilku minutach. Nie dała mu okazji na przywitanie się.
- Co
jest?
- Cześć.
- Mhm,
to o co chodzi?
- Nawet
się ze mną nie przywitasz? Co się stało?
- Chyba
przypadkiem wywołałam małe tornado.
- To
znaczy?
- Przygotowałam
kolację dla rodziców.
- I
tyle?
- Daj
mi skończyć. Przypadkiem wymsknęło mi się, że nie jestem
podobna do żadnego z nich.
- I
tle? Gees, czy ty aby na pewno nie przesadzasz?
- Nie
widziałeś strachu w ich oczach. Możliwe, że niebawem czeka mnie
ciężka rozmowa.
- Dasz
sobie radę. To jak, chcesz wiedzieć, jako to genialny mam pomysł?
- Dajesz.
- Rodzice
wyjeżdżają na kilka dni. Chcą dowiedzieć się czegoś o tym
gościu od amuletu. Orsey wyjeżdża na biwak. A ja mam do
sprzątnięcia całą bibliotekę. Sam, całkiem sam.
- Zgaduję,
że jesteś przerażony i mam ci pomóc.
- Ależ
ty mnie dobrze znasz! To jak, pomożesz mi?
- Pewnie.
Uwielbiam przebywać w twoim domy. Jest bajeczny.
- Muzeum...
- Marudzisz.
Po prostu nie potrafisz dostrzec jego piękna.
- Matka
mówi mi to samo...
- I
ma rację. To o której mam być?
- Hmmm...
Wpadnij jak tylko wstaniesz. I tak nie będę spał.
- W
takim razie do zobaczenia jutro. Dobranoc.
- Dobranoc,
Gees. Powodzenia z rodzicami.
Odrzuciła
komórkę na łóżko. Zasiadła do komputera, uruchamiając
przeglądarkę internetową. Choć wątpiła, by udało jej się coś
znaleźć, wpisała w Google hasło „Alfajiria”.
W
tym samym czasie – Javier
Po
zakończeniu rozmowy chłopak jeszcze przez dłuższą chwilę
wpatrywał się w telefon. W końcu jednak odłożył urządzenie na
starą szafkę stojącą obok łóżka. Pokój cały skąpany był w
brązach. Brązowe ściany, brązowe meble, nawet pościel jego
wielkiego, miękkiego łózka była brązowa. Podobał mu się ten
pokój. To pomieszczenie jako jedno z nielicznych w tym domu mu się
podobało. Był duży, z wielkimi oknami, w których od zewnątrz
tkwiły kraty. Od zewnątrz widoczny był również balkon, jednak
nie było do niego przejścia, zostało ono zamurowane. Zamierzał
zniszczyć tę ścianę. Wszystko, poza łóżkiem i szafką nocną,
przykryte było białymi płachtami. Postanowił wyremontować swój
pokój na własną rękę.
Chciał,
by Gees mu pomogła. Nie tylko ze względu na fakt, że to zadanie
przerażało i niewątpliwie przerastało młodzieńca. Miał
nadzieję, że uda im się znaleźć w bibliotece coś na temat
amuletu. Nie miał pojęcia, ile lat mogą mieć te książki, nie
ulegało jednak wątpliwości, że niemało. Miał też do niej kilka
pytań. A konkretniej jedno pytanie, które nurtowało go, odkąd
wysłuchał jej historii. Mianowicie, skąd ona tyle wiedziała o tej
całej Muriel? Miał wrażenie, że maczał w tym palce jakiś duch.
Chętnie wysłucha także tej opowieści.
Spuścił
nogi na zimną podłogę. Pomimo upału na zewnątrz, w domu panował
przyjemny chłód. Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Przez chwilę zastanawiał się, w którą stronę powinien się
skierować. W końcu jednak skręcił w prawo, kierując się ku
wąskim schodom, z których nie jeden raz już zleciał. Nie miał
pojęcia, jak duży w rzeczywistości jest ten dom. Zawsze, gdy
wydawało mu się, że był już wszędzie, odkrywa nowe
pomieszczenie. Ten stary budynek zaczynał go fascynować, jednak nie
zamierzał się do tego nikomu przyznawać. Gdy wszyscy spali, lubił
przechadzać się korytarzami ze świecą w ręku. Czuł się wtedy,
jakby trafił do innej epoki. Co dziwne, nie spotkał tu żadnego
ducha. Gdy pierwszy raz stanął przed tym budynkiem, spodziewał się
zastać tu masę udręczonych dusz.
Wszedł
do kuchni. Nie rozglądając się, wyciągnął paczkę czekoladowych
ciastek, po czym ruszył w drogę powrotną na górę. W połowie
drogi zmienił jednak zdanie, i wrócił po grubą kromkę suchego
chleba. Po powrocie do pokoju, ruszył w stronę okna, rzucając po
drodze ciastka na łóżko. Otworzył okno, a po dłuższej chwili
także kraty. Wysunął się przez okno, wypatrując swego
przyjaciela, jednak nigdzie go nie było. Skierował wzrok w stronę
balkonu znajdującego się po prawej. Rzucił na niego chleb, po czym
wrócił do pokoju. Sprawdził telefon. Brak wiadomości. Zastanawiał
się, co teraz robi Gees.
Gees
Tak jak podejrzewała,
poszukiwania nie przyniosły żadnego efektu. Może uda im się coś
znaleźć w bibliotece? Dowie się tego jutro.
Leżąc już w łóżku
przyglądała się amuletowi. Przejechała po nim palcem szukając
niedostrzegalnego w ciemności imienia tajemniczej jasnowłosej
dziewczyny.
- Kim jesteś, Alfajirio? O co w
tym wszystkim chodzi?
--------------------------------------------------
Od autorki.
Przepraszam, przepraszam, i
jeszcze raz przepraszam, że tek długo nie dodałam rozdziału. To
zasługa matur.
Zauważyłam, że od początku
bardzo mało uwagi poświęciłam opiekunom Gees. Postanowiłam więc
poświęcić im choć część rozdziału, są przecież dość
ważnymi osobistościami.
Jak pewnie zdążyliście zauważyć wprowadziłam
coś nowego – a mianowicie, co dzieje się w międzyczasie u
Javiera. Co myślicie o tym pomyśle? ;)
Ostatnimi czasy rozdziały są
owszem, klimatyczne, jednak bardzo zagadkowe. Po przeczytaniu
możliwe, że niejeden z Was zadawał sobie pytanie „Co jest? O co
biega? Co ona znowu wymyśliła?” - czy coś w tym stylu. Obiecuję,
że niektóre zagadki wkrótce się wyjaśnią. Na rozwiązanie
niektórych będziecie musieli niestety poczekać ;)
Zastanawiam się, czy po
skończeniu opowieści (a raczej, nie oszukujmy się, książki), nie
wysłać jej do jakiegoś wydawnictwa. Wiem, że nie jest najwyższych
lotów i wiele brakuje jej do stanu dobrego. Mam też świadomość
tego, że historia Gees nie zostanie wydana, nie ma na to szans. Ale
przecież kto nie próbuje, ten nie zyskuję, więc postanowiłam
spróbować. Może akurat dowiem się jakie popełniam błędy i nad
czym muszę popracować ;)
To była najdłuższa dotychczas
notka „Od autorki”. Na koniec mam jeszcze jedno pytanie. Co
myślicie, o założeniu osobnej zakładki z tłumaczeniami tych
zagadkowych i ciekawych (przynajmniej według mnie) imion bohaterów?
Będą się one jeszcze niejednokrotnie powtarzać, i pojawi się ich
więcej. A, że są one dość ważne, warto wiedzieć dlaczego
właśnie tak się dany bohater nazywa. Będę też pisać, która to
była postać i dlaczego właśnie takie imię – bo nie są one
przypadkowe ;)
Liczę, że komuś będzie się
chciało to czytać:P
Jej, nadgoniłam. ^^ Przeczytałam już wszystkie stare rozdziały i są niesamowite! *.*
OdpowiedzUsuńTen rozdział też super. Może nic się nadzwyczajnego się nie stało ale to nie znaczy, że rozdział jest nudny! :) Mi się w każdym razie podoba. Ciekawe co zrobią rodzice Gees...
Moim zdaniem taka zakładka to dobry pomysł. Wszystko byłoby łatwiejsze do zrozumienia dla nowych czytelników...
Czekam na następny rozdział i życzę weny!
http://oczami-scarlett.blogspot.com/
Chciałam jeszcze podziękować za wszelkie nominacje. :) Niedługo już się z nimi uporam. :)
UsuńOczywiście, że taka zakładka byłaby odpowiednia. Stali czytelnicy, którzy są idealnie zapoznani z tym (w tym przypadku ja) nie potrzebują tego, ale na pewno nowym, lub innym się to przyda. :)
OdpowiedzUsuńRozdział nie jest nudny. Nie zawsze musi się coś dziać. Jest wprost idealny :)
Jestem ciekawa co z tym naszyjnikiem :)
I wydaj tą książkę. Pod warunkiem, że wyślesz mi pocztą jeden egzemplarz z dedykacją i autografem <3
Z miłą chęcią bym zobaczyła taką książkę w księgarni.
Także chcę wydać w wakacje 'serce Śmierci' :) Czy się uda? Zobaczymy.
Ale trzymam za Ciebie kciuki !
Pozdrawiam!;*
Twoje opowiadania są niesamowite. Masz lekki styl pisania i z przyjemnością zagłębiam się w tą historię. Nie mogę się doczekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCóż... To tyle z mojej strony. Nie umiem wyrażań emocji, a szczególnie jeśli czytam takie wspaniałe opowiadanie jak twoje. :D
Życzę Ci dużoooo weny i wolnego czasu.
Ja już się za tobą stęskniłam, na prawdę!!! Mimo "długiego" (bynajmniej tak mnie zżerała ciekawość, że myślałam że mijają wieki) czekania nie zawiodłam się. Rozdział ciekawy, bardzo jestem zadowolona, że napisałaś więcej o rodzicach Gees. Gratuluję również pomysłu pisania z perspektywy Javiera bardzo mi się to spodobało :D. Z tym pomysłem żeby wysłać to gdzieś dalej też jestem niesamowicie szczęśliwa ponieważ uważam, że dużo osób chciało by kiedyś zobaczyć w księgarni właśnie tą książkę. I jeszcze bardzo, bardzo mi się podoba, że myślisz nad zrobieniem zakładki tłumaczącej wybór imion bohaterów, już miałam cię zasypać kolejną dawką pytań co do tego (jak na razie zdążyłam zapytać tylko o Gees). Podsumowując wilebię twój geniusz :D naprawdę. Pozdrowienia i weny, weny :D.
OdpowiedzUsuńPs.: Moja wcześniejsza nazwa to Aga A. No i sory za rozpisanie ;D. Zapraszam do sb :D http://kara-bra.blogspot.com/
Jak ja kocham to opowiadanie *.* Rozdział fantastyczny
OdpowiedzUsuńWydać jako książkę? Z chęcią bym kupiła ^^
Czekam na kolejny i pozdrawiam.
p.s. Nowy szablonik? Ładniutki ^^
Wreszcie doczekałam się kolejnego rozdziału ;D, ale mogę wybaczyć w tym przypadku jeśli chodzi o matury :). Książka jest jak najlepszym pomysłem, należy spełniać swoje marzenia, chociaż musisz się liczyć z tym, że na początku nie będzie łatwo, chociaż sądzę, że i tak miałabyś bardzo dużo fanów :D. A co do imion, to sądzę, że przydałoby się ich wyjaśnienie, więc nowa zakładka jak najbardziej potrzebna.C
OdpowiedzUsuńCo do treści, to czytało mi się bardzo szybko i nic nie wskazywało na to, że będzie inaczej do samego końca rozdziału :). Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^
Przeczytałam na pewnym blogu Twój komentarz i tak mnie zaintrygowałaś do wejścia na swojego bloga, że od razu weszłam i tu takie ŁAŁ! Piękny wygląd, szczerość (xd)i piszesz jak prawdziwa, doświadczona pisarka. Co prawda muszę się przyznać, że przeczytałam tylko dwa akapity (które bardzo mi się spodobały!) i dość trudno mi cokolwiek ocenić, bo nie jestem na bieżąco. Gdy tylko będę miała czas wracam do pierwszego rozdziału i kończę ten, bo ta pizza narobiła mi smaka i chęci na więcej :)
OdpowiedzUsuńZ koleżanką założyłyśmy bloga-opowiadanie, jeśli będziesz miała czas to serdecznie zapraszam:agnes-and-erica.blogspot.com
JEZU! Dziewczyno! Ja Cię normalnie ubóstwiam. Wydaj tę książkę i ja Ci normalnie mogę ją kupić dla siebie i dla innych, bo byłaby tego warta. Przyznam Ci się, że czytam mnóstwo blogów i tylko dwie osoby (w tym Ty oczywiście) mnie zaciekawiłyście i czytałam, czytałam nie mogłam przestać. Uwielbiam opowiadania i w ogóle wszystko, co wiąże się z duchami. Tak mnie to fascynuje. Trafiłaś idealnie w mój gust. Trochę mi zajęło czytanie, ale nie długo, bo to była sama przyjemność i czytało się lekko. Czekam z niecierpliwością na więcej. Życzę powodzenia i mnóstwo weny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie, możesz wejść i do mnie (dopiero zaczynam) :) otchlan-dusz.blogspot.com
To jest wspaniałe :) Trzymam kciuki by się udało z książką :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post, czekam na kolejny :)
mlwdragon.blogspot.com
Cóż. Zebrałam się w sobie i przeczytałam całość. Niestety jak dla mnie przynajmniej temat jest trochę zbyt oklepany. Mnóstwo książek, opowiadań, a nawet seriali o ludziach widzących duchy. Na pewno nie moje klimaty, ale przez szacunek przeczytałam i czytać będę dalej. Tylko raz, bodajże w drugim rozdziale rzucił mi się błąd w dialogu, a tak oprócz literówek, albo zjedzonych literek nie ma się w sumie do czego przyczepić.Moim zdaniem dodajesz odrobinę zbyt mało opisów, a ja jestem tego zdania, że ich nigdy nie jest wystarczająco. Cieszę się, że nie skupiłaś się na duchach, a na głównej bohaterce i tajemnicy jej pochodzenia. Z duchami byłoby oklepane, a tak jest inne i intrygujące. Życzę ci dużo weny i zapału do pisania. A nawet sobie pomyślałam, że fajnie byłoby pisać coś razem z Tobą.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam
Mini z http://my-own-imagination.blogspot.com/
Ok, to zacznę po Twojemu, wytykając błędy ;] W niektórych miejscach przechodząc od zdania do zdania mylisz formy gramatyczne, np. gdzieś piszesz o pomieszczeniu (rodzaj nijaki) a w następnym zdaniu przeskakujesz w rodzaj męski. Poza tym jak dla mnie minusem są liczne, za to krótkie zdania, momentami wydaje się że przeskakujesz od sasa do lasa - byłoby ładniej, gdybyś połączyła je w dłuższe.
OdpowiedzUsuńNo ok, zhejtoewałem, teraz się przyda trochę pochwalić. Przyznam, że o ile z formą lekko jeszcze kulejesz, to treść super. Podziwiam Twoją wyobraźnię, pomysła masz naprawdę dobrego, rozwijaj go ;] Świat przedstawiony jest dobrze dopracowany i to się chwali. Dużo zagadek, tajemnic również jest plusem, dzięki temu opowiadanie wciąga.
Co do wydania, to odradzałbym w obecnej formie. Sama historia rysuje się zajebiście, ale szło by to ładniej technicznie napisać, tak porządniej. Więc ten... ulepsz trochę i wtedy dawaj wydawaj, będzie git.
przyznam szczerze, że już kiedyś byłam na twoim blogu i byłam na prawdę ciekawa treści, ale wygląd skutecznie mnie odstraszył. pamiętam bardzo szeroką kolumnę z postem i mało czytelną czcionkę, po których teraz nie ma śladu. :) bardzo się to chwali. ;P
OdpowiedzUsuńpo pierwsze wygląd, bardzo ładnie. chociaż przeczytałam tylko ten post, z chęcią przeczytam poprzednie. bardzo zaciekawiło mnie, o co chodzi z tym amuletem i duchami.
bardzo zazdroszczę ci takich ładnych opisów pomieszczeń. może wydawać ci się to głupie, ale na serio unikam ich jak diabeł święconej wody. boję się, że coś napiszę nie tak i będzie wstyd. ;/
przeczytam poprzednie, ale pewnie trochę później i możliwe, ze dopiero na telefonie wieczorem, ale przeczytam :P jeśli według ciebie ten jest długi, to szybko nadrobię zaległości :)
pozdrawiam, Jaga20098 :*
http://zyje--chwila.blogspot.com/
Siemano. Tu Twoja nowa czytelniczka. :) Pisałaś, żeby nikt nie pisał "fajnie", to napiszę, zajebiście.
OdpowiedzUsuńZ resztą piszę tak, bo to prawda. Dobrze piszesz. Podoba mi się postać tego chłopaka. :)
Pozdrawiam Cię, She Wolf.
Uwielbiam twoje opowiadanie!! Naprawdę masz talent! Co do pomysłu " W tym samym czasie... " to jest za :) Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńTak przy okazji mam do ciebię prośbę. Sama prowadzę bloga fantasy, jet to mój pierwszy blog i pierwsze opowiadanie. Mogła byś wpaść i napisać czy ci się spodobało, co muszę poprawić? Zależy mi na twojej opinii bo widać, że się znasz ;) Z góry dziękuje : http://wojna-elfow.blogspot.com/
Oj dawno mnie tu nie było ;P
OdpowiedzUsuńMasz całkowita rację. Rozdziały są coraz bardziej tajemnicze, a w mojej głowie, aż kłębi się od pytań ;D Nie będę ich tutaj zadawać, jest ich zbyt wiele xd
Spotkanie z rodzicami było bardzo dobrym pomysłem. I to jak Gees przygotowywała kolację, przyjemnie się czytało.
Czyli naprawdę jest adoptowana ? Po wzroku jej matki (który sobie wyobraziłam) można wywnioskować, że coś ukrywają. Tylko szkoda, że tak długo to ukrywają.
Javier - ależ ja go lubię *_* Czytając to z jego perspektywy, można także jego zrozumieć, co bardzo mi się podoba.
Wkradło się kilka błędów, ale to nie przeszkadzało w czytaniu :)
A jeśli chodzi o zakładkę to super. Na twoim miejscu bym ją założyła, szczególnie, dlatego, że maja takie ciekawe imiona :D
Pozdrawiam !